wtorek, 4 lutego 2014

33/35

Jak teraz nie napiszę notki to będzie mi się ciężko zebrać. Tak więc po kolei. 25-28 stycznia byliśmy u moich rodziców.
P- Jak mam się teraz zwracać do Twoich rodziców? Mamo? Tato?
Ja- Wyjdzie w praniu, a już z pewnością przy wódce.
Wieczorem gdy panowie drinkowali.
P.- A pan...
Father- Jaki pan? Teraz to jesteśmy rodziną. Możesz mi mówić „tato” ale tak szczerze mi się najbardziej podoba jak zięciu mojego sąsiada się do niego zwraca. Zawsze na imprezach mówi „Józek nie pie%^$l”.
W poniedziałek byłam wymienić dokumenty.
Najpierw zdjęcia. Mówię jakie mi potrzeba, zaznaczam, że chcę czarno białe. Płace 20 zl i mam. Straszne ale to nie wina fotografa, bo ja na zdjęciach wychodzę źle. Jedynie jeden fotograf (w Krakowie) jak mi zrobi zdjęcie to zawsze jestem zadowolona! Nawet Młodsza stwierdziła, że można do niego iść na kacu i tak wyjdzie się świetnie. 
Wymiana prawa jazdy. Wchodzę do pokoiku, pni pożera właśnie kawałek ciasta. Mówię w czym rzecz. Dostaje formularz. Po wyjściu napotykamy mojego byłego nauczyciela, dzięki któremu miałam poprawne zachowanie w gimnazjum. Żeby było smiesznie to wtedy ja i jeszcze jedna osoba mieliśmy poprawne i nikt poza nami nie miał gorszego. On miał za grożenie nauczycielce nożem, ja za „enkę z wf” z którego byłam zwolniona. Inni mogli mieć więcej "enek" i też z wf ale to było niesłychane, że ja coś takiego zrobiłam mimo, ze miałam duże podstawy do ucieczki z lekcji.
Ja- P. widzisz tego gościa w kolejce? Idź i mu przyłóż.
Father- Zonę Ci gnębił w gimnazjum. Ja mu powiedziałem, że jak go dorwę to go chyba zabije. Potem jak stałem w kolejce w sklepie, on wchodził i mnei widział to od razu wychodził.
Idę odnieść uzupełniony formularz.
Pani-Zdjęcie
Podaje.
Pani-Nie może być czarno białe...
Ja-Ale nie ma zastrzeżeń do koloru...
Pani-Nie wolno!
Ja- To ja pójdę zrobić i zaraz wracam.
Mogłam się odezwać, że przecież przez ostatnie 8 lat miałam czarno białe i mogło być. Dostaje jeszcze numer konta na który mam wpłacić kasę. Oczywiście w kasie w urzędzie. Father  stoi w kasie by zapłacić 100 zł . 100 zł plus 0,50 groszy „Drobnymi!!! Ja nie mam jak wydawać!!!” za opłatę manipulacyjną. Zdjęcia wychodzą straszne i do tego droższe o 5 zł. Idę znów do tego pokoju. Kobieta je i udaje, że mnie nie ma. Więc stoję. Ona je. A ja stoję. Wchodzi jakiś facet i wtedy raczy odwrócić głowę. 
Pani- Proszę zostawić zdjęcia i to wszystko.
Ja-Nie zupełnie, bo tam nie zaznaczyłam odpowiedniej rubryki, bo są trzy możliwości odbioru nowego prawka: osobiście, ktoś odbierze lub wysyłacie.
-Tylko osobiście!
-Ale jest przecież możliwość wyboru w formularzu...
-Nie ma!
Nosz kurde, a ostatnim razem mama mi wybierała.
Kolejny punkt gmina i dowód. Podaje zdjęcia czarno-białe. Nie ma zastrzeżeń. Pani pyta czy odbiorę osobiście czy ktoś odbierze. Więc mowię, że ktos. Miło i grzecznie. Da się? A przecież dowód to ważniejszy dokument niż prawko.

We wtorek wracamy do Krakowa. Wczesnej P. z Młodym bawią się standardowo czyli grają w Dragon Ball,, szturchają i dosypują pieprzu do herbaty.
Cały tydzień a raczej resztę tygodnia spędzam bardzo aktywnie w pracy. W sobotę jedziemy na zakupy. I w „oszołomie” trafiamy na mega kolejki. Pierwszy dzień nowej gazetki z „super promocjami”. Po staniu 25 minut w kolejce na zmianę Młoda z P. i chwilowym moim staniu i komentarzach staruszek, że przecież nie powinnam stać i żebym odeszła do kasy pierwszeństwa i skorzystała z przywileju decyduje się na ten krok. Przepuszczam jeszcze dwie ciężarne., które miały raptem kilka rzeczy.
P.- Ta jedna była gruba ale nie była w ciąży. Naprawdę!
Reszta dnia mija nam na codziennych czynnościach i lenistwie. Niedziela tak samo... do czasu. Sprawdzając listę wyprawową nagle stwierdzam, że nie wiem co jest najlepsze dla dziecka do kąpieli i co kupić. I zamiast spędzać błogie chwile w sypialni, P. spędza je ze mną próbując uspokoić. Hormony. 
Ja- Nie wiem czemu płaczę... 
P.- Nie martw się będzie dobrze... Dasz radę....
Ja- Ale porodu ja się nie boję... boję się tego co będzie potem...
P.- Damy radę.
Ja- Jak już urodzę to nie mów nikomu, że urodziłam. Nawet nie dzwoń do moich rodziców...
P.- Dlaczego? Zadzwonię, będą się cieszyć.
Ja- Ale mama zaraz będzie chciała przyjechać...
P.- To zabronimy. Zamkniemy drzwi na klucz i nie wpuścimy nikogo. A jak będzie chciała przyjechać to do Młodej. Ale dlaczego nie chcesz, by przyjeżdżała?
Ja- Bo będzie chciała pomóc, będzie mówiła co lepiej robić a ja chcę sama pierwsze dni próbować być mamą.... nawet jeśli nie wiem jaki szampon jest najlepszy do kąpieli....
P.- No rozumiem, nie będziemy nikogo wpuszczać przez pierwszy miesiąc...
Ja- Miesiąc? Myślałam o tygodniu, góra dwa....
P.- Tylko tyle?
Ten tydzień też jest intensywny. Dzisiaj przed pracą byłam na badaniach, jutro mam kolejne i w czwartek wizytę u ginekolog i najprawdopodobniej L4. W piątek przyjeżdża do nas znajome małżeństwo, a w sobotę jedziemy do rodziców P., by później już siedzieć na tyłku i czekać na rozwiązanie. 
Wszystko prawie już mamy kupione. Zostało do zamówienia łóżeczko i pościel. I kurtka dla Małej i smoczek i butelka i kilka ubranek. W niedzielę wieczorem miałam "próbne skurcze". Na szczęście mało bolesne ale nie dały mi spać. Z klei wczoraj Mała miała czkawkę, śmieszne uczucie i podskakujący brzuch.
Ja- Napiłabym się wody ale jej to nie pomoże.
P.- Mogę ją wystraszyć.

Waga- Poranna 57,7 kg, wieczorem ok. 58,5 kg.
Obwód brzucha- 93,5 cm.
Samopoczucie- Na powrót w porządku. Dalej rwące nogi. Dalej w pełni mobilna. 

Tak mi się przypomniało. Małoletnia sąsiadka właśnie zaczęła 6 m-c ciąży. Ciocia, która mieszka ok 10 domów dalej miała zawieźć ją do lekarza, ale musiała przyjechać pod dom i odwieźć ja pod dom, bo przecież "ona jest w ciąży i nie będzie tyle chodziła!". Do szkoły też nie chodzi, ogólnie podobno ma mega zachcianki i rozpacza, bo w ciąży miała być piękna, a tu na twarzy pojawiły się pryszcze. No i zrobiła się baaaaardzo duża. I tak zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę drogie kobitki skoro lekarz nie ma żadnych zastrzeżeń i nie każe leżeć plackiem to czy warto robić z siebie takie "biedactwo w ciąży"? Wiem, że każda osoba znosi inaczej ciąże, ja miałam najgorsze miesiące na początku ale dalej robię to co robiłam i dzięki temu czuje, że jestem sprawna i waga w normie. Ja wiem, że ten stan nie jest może jakoś super dobrym czasem dla nas ale nie wolno też robić z siebie obłożnie chorych, bo same na tym tracimy.

6 komentarzy:

  1. Czyli już coraz bliżej rozwiązania ;) I już prawie wszystko gotowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wlasnie prawie wszystko;p musze w koncu ta torbe spakowac do spzitala ;p

      Usuń
  2. Ja bałam się porodu, tego co było później nie mogłam się doczekać.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie podchodze do porodu ze skoro tye kobiet go przezylo i decydowalo sie na kolejne dziecko to nei mzoe byc az tak zle ;p

      Usuń
  3. fajnie ze zwracacie sie do rodzicow mamo tato, to teraz dosc rzadkie
    sama wyznaje zasade ze jednych rodzicow juz mam i mi wystarczaja dlatego do ewentualnych tesciow tak mowic nie bede

    pracuje w urzedzie tyle ze skarbowym i uwierz ze czasami trzeba olac osobe ktora wlasnie weszla do pokoju albo zwyczajnie ja wyprosic bo my przerw nie mamy
    zdarza się ze moj pierwszy posilek jem po 14 bo wtedy sie ruch nieco uspokaja

    a co do odbioru czegokolwiek gdziekolwiek to zawsze ktos moze odebrac to jest regulowane przez kodeks cywilny tyle ze musi miec upowaznienie, a jezeli jest to osoba obca to do upowaznienia musi byc oplata skarbowa w wysokosci 17 zlotych, co do wysylki to jest to rzadkość bo wszedzie sa oszczednosci a wysylka jednego pisma to ponad 8 zlotych wiec tej opcji nie bierze sie nigdzie pod uwage

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem to z posilkami bo pracowalam tez w punkcie gdzie obslugiwalam ludzi, czasami po 14 godzin dziennie (mój rekord) i gdy robilam kawe po wejsciu przed godzinami otwarcia to wieczorem ja wylewalam nie tknieta gdy zamykalam ale ja staralam sie byc naprawde mila i cierpliwa dla kazdego ;) Nie lubie po prostu jak ktos mowi "nie,bo nie" i zadnego wyjasnienia dlaczego "nei" tylko po prostu oczekwianie zebym sobie poszla. Po prostu tak jak nei kazdy nadaje sie na nauczyciela tak samo uwazam ze eni kazdy powinien pracowac z ludzmi ;p PS ja pracuej w korporacji gdzie trzeba byc otwartym na pomoc innym i na poczatku przechodzi sie testy weryfikacyjne czy sie nadaje do takiej pracy ;)

      Usuń