-Ciąże liczymy od daty ostatniej miesiączki. Tylko, że w czerwcu była normalna miesiączka w pierwszych dniach, a potem dodatkowe krwawienie w połowie miesiąca. Lekarka liczy od połowy miesiąca i wychodzi termin porodu na 23 marca. Gdyby ominąć dodatkowe krwawienie termin byłby na 9 marca.
-Wymiary dziecka od początku wskazują na wyższy level. Na wtorkowym USG lekarka oznajmiła, że wygląda na 33 tydzień czyli termin porodu byłby koło 9 marca, a nie 23!
-Znając datę poczęcia liczy się do daty porodu 38 tygodni. Akurat P. był wtedy w delegacji w Anglii i pojawił się na jeden weekend w Polsce i gdyby tak liczyć to też wypada 9 marca!!!!
Tak więc w poniedziałek zacznie się 34 tydzień, a nie 32. I chyba zaczynam panikować, bo:
-nie mam gotowej torby do szpitala
-nie mam kupionego wózka ani ubranek dla dziecka
- bo zastanawiam się jak wszyscy koledzy zareagują gdyby mi odeszły wody w pracy, chociaż z drugiej strony...
To koledzy w pracy:
-doradzali mi szpital,
-doradzali wózek,
-mówili co jest najlepsze na nudności
-opowiadali o przebytych porodach (aż momentami myślałam, że to oni rodzili, a nie ich żony)
-dawali też sposoby na podtrzymanie laktacji...
Mam nadzieje, że Mała nie będzie tak ciekawa świata jak jej matka i poczeka dłużej w brzuchu, bo ja sama urodziłam się w 35 tygodniu. A na L4 zamierzam dopiero iść za dwa tygodnie.
A teraz całkiem serio, jakbym urodziła w samolocie to dziecko dostaje bezpłatne loty, w kawiarni dostanie dożywotnią bezpłatną kawę, a jak urodzę w pracy? Dostanę dożywotnią videokonferencję po angielsku z Hindusami?
Liczbowo.
Waga-57,2 rano- 58-wieczorem (na początku ciąży ważyłam 53 kg, a potem spadłam do 47 kg)
Obwód brzucha- 91 cm i lekarka twierdzi, że większy nie urośnie, bo jestem szczupła głęboka- cokolwiek ma to oznaczać.
Objawy- brak zgagi, brak rozstępów, brak humorków, brak puchnących nóg, brak zadyszek. W pracy śmieją się, że jestem mobilna, bo bez problemu pokonuje 30 stopni do swojego pokoju i 90 do kadr! Nie używam windy. Jedynie co mi przeszkadza (ale to też było przed ciążą) to zespół niespokojnych nóg. Niestety nic z tym nie mogę zrobić i ulgę przynosi spacer lub przygniatanie nóg czymś ciężkim (marzy mi się taki betonowy blok....ahhhhhh....)
Ależ Ty szczupła jesteś :)
OdpowiedzUsuńPonoć pierwsze dzieci zazwyczaj rodzą się nieco później niż wynika z daty. Ale raczej regułą to nie jest.
wlasnie nie mam za barzo porownania, bo moj najstarszy brat urodzil sie tez jako wczesniak a tak to wsrod znajomych nie ma dzieciatych ;p wiec nei mam jak porownac;p
UsuńWczoraj wieczorem zażarło mi komentarz...
OdpowiedzUsuńFajnych masz kolegów w pracy :)
oj bardzo;p na studiach mialam tez prawie samych kumpli i od nich dowiadywalam sie jakie sa sposoby na podrywanie lasek i imprez bez kaca, a teraz mam kolegow ktorzy instruktuuja mnie co do przyszlego porodu i daja rady... jak piec ciasta ;)
UsuńPodeślij mi jednego ;P
UsuńPrzynajmniej szybciej będziecie tulić maleństwo ;))
OdpowiedzUsuńpamietam jak moja kuzynka byla wciazy
OdpowiedzUsuńjej sie wcale sie nie spieszylo
wpadlam do niej na dwa albo trzy dni przed terminem, pytam sie czy juz wszystko gotowe i dopiero wtedy zmusilam ja do spakowania torby
wiec spokojnie, zdarzysz ;)
http://historie-prawdziwe-dziwne-smieszne.blogspot.com/