czwartek, 20 lutego 2014

Poród trauma dla męża czy dla sąsiada?

Dużo czytam o porodach i dalej nie jestem przerażona.To dziwne. Może dlatego, że szykuje się na szybki poród jak mama?

Ja- Plan jest taki, jak zacznę rodzić pojadę do szpitala. Tobie zostawię kartkę na mieszkaniu, że rodzę i będziesz dzwonił do Młodej lub Młodszej z informacją co i jak.
P.- Dlaczego?
Ja- Bo nie chcę byś zdenerwowany wracał z pracy samochodem.
P.- A tak serio to jak zaczniesz rodzić to mam się urwać z pracy?
Ja- Sama nie wiem.. Pewnie teraz mówię, że nie, a później jednak zadzwonię i będę Cię wyzywać i kazać przyjechać, bo to wszystko Twoja wina .

Dzwonię rano do Młodej. Nie odbiera. Oddzwania później.
Młoda- Co tam?
Ja- Myślałam, że w szkole jesteś i nie odbierasz ...
Młoda- Widziałam, że dzwonisz i pomyślałam, że  rodzisz, a ja chciałam jeszcze trochę pospać więc nie odbierałam. 

Teraz o porodach mojej mamy i o przeżyciach taty i ... sąsiadów. Mieszkaliśmy swego czasu gdzie indziej. Trochę na uboczu. Do jednego sąsiada pół kilometra i do drugiego tyle samo. Wiadomo telefonów nie było


Poród Starszego.
Dwa tygodnie do terminu. Lekarz po wizycie mamy wypisuje jej L4, bo mówi, że poród się zbliża  i każe jechać do szpitala popołudniu. Mama się ociąga mówi tacie, że jutro rano pojadą, po co ma zajmować łóżko, a jutro tata będzie miał po drodze do pracy. W końcu poddaje się i tata zawozi ją ok. 18 do szpitala. Lekarka do mamy, że dzisiaj urodzi ale fajnie by było gdyby zrobiła to przed 20.00, bo wtedy leci jej serial. Mama zgodnie z życzeniem przed 20.00 rodzi Starszego, a lekarka idzie oglądać serial. Nazajutrz tata dowiaduje się, że ma syna i oddycha z ulgą, że odwiózł mamę wcześniej.

Mój poród.
Mama czuje skurcze u babci i wraca do domu ze Starszym ok. 2 km. W domu nie ma taty. Mamie nie pozostaje nic innego jak zacząć gwizdać na palcach. Sąsiadka mieszkająca pół kilometrach dalej orientuje się, że coś się dzieje mimo, że to 35 tydzień. Podjeżdża autem, pakuje mamę i Starszego, zajeżdża pod swój dom, zabiera Starszego do siebie, a mężowi każe zawieźć mamę do przychodni (3 km). Tam przyjeżdża karetka i zabiera mamę do szpitala 20 km dalej. Podobno jak wyjeżdżali z mamą z windy w szpitalu to już wystawałam. Tata zostaje poinformowany przez sąsiadkę co i jak.  Następnego dnia jedzie do szpitala. Podobno byłam bardzo chuda i jak kosmita wyglądałam ;] Mimo to tata na meczu postanawia z kolegami oblać narodziny córki. Starszego sąsiadka odprowadza pod opiekę dziadka. Tata budzi się rano i nie pamięta nic. Odkrywa też, że zgubił Starszego, który tak naprawdę śpi obok w pokoju z dziadkiem. 

Młoda.
Mama w 4 miesiącu dostaje dziwnych bóli. Przyjeżdża karetka i chce ja zabrać na obserwacje. Mama uparta nie chce jechać. W końcu udaje się ją zabrać. Następnego dnia tata jedzie do szpitala ze mną i Starszym, by zobaczyć co u mamy. Za pierwszym razem lekarz go wyrzuca zanim pozwoli coś powiedzieć tacie. Tata zostawia nas przed szpitalem i robi drugie podejście. Lekarz bierze go za pijanego i znów chce go wyrzucić. Tata tylko prosi, by go nie bił i mówi, że jest trzeźwy tylko szuka zony i nie może jej znaleźć. Dlatego tak chodził i rozglądał się po salach. Tata podaje nazwisko. Lekarz od razu zabiera go do mamy. Okazuje się, że to był atak wyrostka i całe szczęście, że udało się mamę przekonać do przyjazdu do szpitala. Trzy dni później mama wypisuje się na własne żądanie na ślub swojego brata.  
Znów dwa tygodnie przed terminem skurcze i znów pomoc sąsiada. Tym razem sąsiad jedzie 30 km do innego szpitala. Po drodze w lesie...zabrakło benzyny. To nie te czasy co samochody jeżdżą jeden za drugim. Nawet już zapomniałam zapytać mamy jak zdobyli tą benzynę ale dojechali. Podobno jak sąsiad wyszedł w końcu ze szpitala to nawet samochodu nie mógł znaleźć na parkingu ze zdenerwowania. Osiwiał w tym czasie okropnie.

Młodsza
To już i ja pamiętam. Cztery tygodnie przed terminem pojawiają się skurcze. Inny sąsiad- pan Ferdek i jego syrenka. A w syrence: sąsiad, tata, ja, Starsza, Młoda i mama z Młodszą w drodze. Jedziemy do tego dalej oddalonego szpitala. Przy czym mama zaznacza, że jak będzie ordynator którego nie lubi to mają ją zabrać do innego. Oczywiście poród szybki. Młodsza była na świcie zanim odjechaliśmy.

Młody
Trauma mamy, bo cesarka. Tata zawozi mamę do szpitala na kontrolę. Mama zapomina paru rzeczy z domu więc tata jedzie do domu i chce je dowieźć. Gdy przyjeżdża okazuje się, że Młody jest już na świecie.


Waga: 59,1 kg.
Obwód brzucha: 94,5  kg
Samopoczucie: że niby ja jestem w ciąży? W ogóle tego nie czuje!

5 komentarzy:

  1. I bardzo dobrze, że się nie stresujesz :)
    Ja z początku myślałam, że będzie cc, ale po wizycie u okulisty pozwolili mi rodzić sn, zaczęłam ćwiczyć oddechy itp, a przyszło co do czego, to skończyło się cesarką :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ Ty malutka :)
    Twoja mama miała szybkie porody :)Ja się pośpieszyłam o dwa tygodnie. Brat i siostra zgodnie z rozkładem przybyli. No brat to przez cc się urodził, więc wszystko było idealnie zaplanowane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale brzuszek chyba się obniżył???

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak z ciekawości - ile masz wzrostu?

    OdpowiedzUsuń