środa, 4 grudnia 2013

O ptakach i naleśnikach

Podobno w czasie ciąży kobiety zmieniają się w ptaki. I nie mówię, ze robią się okrągłe i czerwone jak indyki ale o tym, że włącza się im syndrom wicia gniazda. Mi akurat włączył się syndrom sójki. Zbieram się i zbieram za wyprawkę i zebrać nie mogę. Za to coraz częściej w internecie szukam jakichś ciekawych przepisów. P. lubi jeść (ale to lubi chyba każdy) na szczęście dużo spala na siłowni ;) W każdym razie ostatnio stwierdził, że musimy sobie kupić narzędzie do robienia sushi. Jakiś zestaw matek czy ten tak i automatyczny zawijacz. Ale chyba pozostawimy to na przyszły miesiąc do zakupu, bo w tym miesiącu przekroczyliśmy limit „na przyjemności”. Za mną od kilku dni chodzą naleśniki. I tak siedząc w pracy zastanawiam się czy po powrocie zrobić naleśniki z dżemem, a może z serem, a może świeżym powidłem z jabłek, a może lepsze będą gofry lub racuszki. Wszystko byle nie zając się wyprawką i wyborem szpitala. To pozostanie na weekend. 
Z syndromu wicia szycia wpadłam na pomysł nauczenia robić się różnych cudów na szydełku. Okazało się, że w moim przypadku cudo to opanowania szydełka. Dlatego jak na razie powiedziałam pas zakupiłam włóczkę i jak tylko odbiorę od Młodszej druty to zrobię sobie czapkę, szalik i rękawiczki! A jak mi zostanie włóczki to i Małej jakiś komplecik albo sweterek. A dodatki w postaci motylków, kwiatka na szydełku zrobi moja mama. Ja naprawdę umiem robić na drutach i haftować*, guziki też przyszywam zazwyczaj dobrze, P. zszyłam sweter tak, że nie było śladu ale szydełko to dla mnei wyzwanie! Juz kiedyś stwierdziłam, że jestem antymanualna jak maluje paznokcie to wszytsko dookoła jest w lakierze, o dziwo jak coś lutuje to nic nie jest w cynie. Ba! Do dnia dzisiejszego nie wytnę koła nożyczkami, a moja córka będzie miała najbardziej krzywe warkoczyki wśród dziewczynek w przedszkolu ;p
I jeszcze jedna anegdotka. Pracuje w firmie gdzie większość stanowią faceci (jakieś 85%). i czasami można uśmiać się z ich punktu widzenia. Robię w kuchni herbatę i chcąc nie chcąc słyszę rozmowę dwóch kolegów.
K1- Nigdy nie zauważę czy farbował włosy czy nie... i tak farbuje na podobny kolor...
K2-To jeszcze nic, moja dziewczyna raz poszła z koleżanką na jakieś otwarcie gdzie styliści pokazywali co jest teraz modne i można było w ramach”bycia modelką” skorzystać z ich usług za darmo. Wraca do domu, a ja nic nie zauważyłem i może nie byłoby to nic zaskakującego gdyby nie to, że włosy miała po pas, a wróciła z takimi co ledwo sięgały ramion.
:)

A teraz rumianek, tosty z dżemem i naleśniki ;)





Moja mama od dawna haftuje obrazy. Ogolenie lubi to robić. Kiedyś z Młodym przyjechała na weekend do mnie ido akademika. Zdaje relację z jej pobytu cioci.
-Ja byłam z Młodym pograć w piłkę, a mama została, siedziała i haftowała..
-Ale co się stało dlaczego?
-yyyy.. .bo lubi?
-Wymiotować?

Rozmawiam kiedyś z dziewczyną kolegi o robótkach ręcznych.
-Ja też haftuje- mówi ona.
-I ja też prawie zawsze po alkoholu- odpowiada jej chłopak.

1 komentarz:

  1. Naleśniki z powidłami-za mną też chodzą , a w ciąży nie jestem ;)

    OdpowiedzUsuń