czwartek, 19 grudnia 2013

Babcia

Całość napisane jest troszkę jakby w krzywym zwierciadle, a zarazem postacie występujące, dialogi i sytuacji są prawdziwe. Bywa śmiesznie i tragicznie, a całość jest długa.

Wstęp
Od razu autorka zaznacza, że nie boi się powiedzieć o swojej ciąży babci. Cóż babcia jej może zrobić? Nie odetnie od kasy, nie przekabaci rodziny na swoją stronę, nie wyrzuci z domu. Jedynie co to będzie robić to marudzić mamie. A tego autorka nie chce. Dlaczego więc babcia nie wie dalej o ciąży. Bo mama przy każdej wizycie nie chce słuchać kazań jak mogła do tego dopuścić, że jej najstarsza córka będzie miała dziecko bez ślubu kościelnego. A babcia jest naprawdę uparta i ma zawsze rację.

Akt I Babcia modelka
W większości domów co roku podczas świąt jest ten sam rytuał. Wspólne ubieranie choinki, wieczerza i wyjście na pasterkę. U nas dodatkowo nie może zabraknąć ciepłego krupniku u babci i wspólnego ważenie. Babcia od rana grzeje krupnik. Im cieplejszy tym lepiej według niej. I nie mówię tu o zupie, chodzi mi o wódkę. Babcia nie uznaje zimnego alkoholu, bo przecież później będą nas gardła bolały. Sama nie pije i jej się nie dziwię, bo taka ciepła wódka wcale nie jest dobra. Tak więc zazwyczaj próbujemy przed wizytą u babci znaleźć wymówki do nie-picia gdyby cioci wcześniej nie udało się dyskretnie przed babcią schować wódki w lodówce. Wymówki proste: jedni prowadzą, drudzy są na lekach, trzeci maja okres albo idą na popołudniową mszę do kościoła. Gdy już wypijemy z grzeczności po kieliszku rozpoczynają się opowieści z życia studenckiego w Krakowie. O pracy, o zajęciach o imprezach. Wtedy do akcji wkracza babcia zdaniem, które oznacza, że zaraz zacznie się ważenie.
-Po X nie widać, że tak dużo pracuje. W sumie Y też nie wygląda jakby niedojadała czy nie spała, co roku robi się okrąglejsza.
Kto stanie na celowniku babci nigdy nie wiadomo. Było w planach siadanie obok wujka M., bo ten jest dość duży i każda osoba przy nim zdaje się być malutka ale to nie pomaga. W każdym razie po kilku uwagach babci następuje komisyjne wyciągnięcie wagi ze spiżarki (nie wiem czemu babcia trzyma wagę w spiżarce) i ważenie. Na początku staje babcia.
-Ta waga jest zepsuta! Nie możliwe, że AŻ tyle ważę!
Wchodzi kolejna osoba.
-Mówiłam, że jest zepsuta, ty nie możesz TYLKO TYLE ważyć, przecież od razu widać, że jestem chudsza od Ciebie.
Jakimś dziwnym trafem (a raczej dlatego, że mężczyźni nie biorą udziału w ważeniu, bo wtedy wujek M. b wygrał) babcia osiąga najwyższy wynik i jest zwyciężczynią zawodów w ważeniu.

Akt II Babcia stylistka
Odkąd mama odchowała naszą piątkę zaczęła bardziej inwestować w siebie. Zrobiła prawko, zmieniła pracę i zaczęła dbać o siebie. Z figurą nie miała nigdy problemów i już od dawna pożyczała od nas ciuchy. Teraz też zaczęła częściej zakładać leginsy czy też sukienki. Oczywiście bez zbędnej przesady czyli nie miniówki i bez dekoltu do pępka. Eleganckie i modne. Jednym z nowych zakupów była u niej sukienka koloru malinowego. Naprawdę ładna i tania- coś około 60zł. Mniej więcej taka. Oczywiście oznajmiłyśmy mamie, że będziemy sobie ją pożyczać na jakieś wesela i imprezy. Mama chciała też zakupem pochwalić się babci. Ale babcia oczywiście oznajmiła, że mama nie zna się na tym co ładne i że ta sukienka jest straszna.
-Ja sobie kupiłam sukienkę na bal emeryta i wszyscy ja zachwalali! Byli pewni, że kilka stów za nią dałam i do rana nie mogli się nadziwić, że tak mało za tak piękną sukienkę dałam.
-Będę musiała sobie sukienkę jednak od babci pożyczyć na kolejne wesele skoro jest taka ładna i tak wszyscy ja chwalą- stwierdziła Młodsza.

Akt III Babcia parafianka
Babcia jest osobą wierzącą dość mocno. Zna grzechy wszystkich ludzi w okolicy, a zarazem sama jest święta. Nie straszna je choroba ważne, by w niedziele dojechać do kościoła. Raz w sobotę o 22.00 wezwała pogotowie, bo podejrzewała zawał u siebie. Lekarz niczego takiego nie zauważył i dał tylko zastrzyk na uspokojenie i kazał babci odpocząć. Następnego dnia o 6.30 wsiadła na rower, by pojechać te 2 km do kościoła na poranną mszę.
Dziadek nie choruje. Dziadek jest ze stali, a ma ponad 80 lat na karku. Jednak zeszłorocznej zimy złapał zapalenie płuc i gorączkę 40 stopni. Codziennie miał zastrzyki. W święta babcia z racji choroby zabroniła mu schodzić na dół do gości. Ale o 15 kazała mu się szykować do kościoła. No tak nic nie rozgrzeje dziadka jak przejażdżka w mrozie rowerem do kościoła i ogrzanie się w pustym kościele. Na szczęście wujek był samochodem i zabrał dziadka na msze.
Mimo tego, że babcia nie może pojąć jak ktoś może mieć dziecko bez ślubu czasami jest jakiemuś przeciwna. Zdarzyło się u nas we wsi, że w wieku już późnym, bo po 50-tce dwoje ludzi: stara panna i stary kawaler spiknęli się ze sobą, Z racji, że wcześniej nie brali ślubu zdecydowali się wziąć ślub kościelny. Spokojny, cichy i skromny. Bez welonu i imprezy. I babcia nie mogła zrozumieć jak w tym wieku można brać ślub kościelny! Sądzę, że gdyby nei zdecydowali się na ten ślub to babcia potępiałaby ich za życie na kocią łapę.

Akt IV Babcia zona
Jak byłam mała byłam pewna, że dziadek nie umie mówić. Nie odzywał się przy babci tylko kiwał głową. Im by łam starsza tym częściej zauważałam, że gdy babci nie ma to dziadek potrafi mówić i zaczynałam się zastanawiać czy czasami nie stara się oszukać babci tylko przed nią udaje niemowę. Gdy już dorosłam to wiedziałam , że babcia ma rację i dziadek może jedynie kiwać głową i się z nią zgadzać. Później odkryłam, że po alkoholu w dziadka wstępuje odwaga. Niestety może pić tylko w święta i to kilka kieliszków. Na więcej zabrania mu babcia. W każdym razie dziadek jest pod pantoflem. Pamiętam jedną smutną scenę. Byłam na 2 roku studiów. To były chyba święta Wielkiejnocy. Siedzimy u babci i ciocia zadaje pytanie co słychać u mojego chłopaka.
-Rozstaliśmy się- odpowiadam.
-A co się stało?- pyta ciocia.
-I dobrze!- wyskakuje babcia.
-Ależ babciu jak tak możesz mówić? Przecież Bajecznej może być przykro!- mówi ciocia.
-Miłość nie istnieje! Myślisz, że ja za Antka z miłości wyszłam? Wyszłam, bo miał dużo pola!- odpowiedziała babcia.
Mi tak smutno bardzo nie było jak zapewne dziadkowi, który siedział przy stole i tego słuchał. Czując się winna sytuacji postanowiłam zamilczeć następnym razem u babci przy rozmowach o związkach, miłości i tego co chce w życiu robić, bo mi co tam babcia powie to obojętne, spłynie po mnie ale żal mi innych, którzy przez to muszą cierpieć.

Akt V Babcia babcia
-Babcia ma tylko dwoje wnucząt- powiedziała kiedyś nasza małoletnia kuzynka. I coś w tym jest zwłaszcza, że już tak młoda osóbka zauważa całą sytuacje.
Do jednego ulubieńca babci nie możemy się doczepić, bo P. pomaga przy wszystkim babci i dziadkowi. Robi w polu, rabie drzewo. Babcia mu dołożyła między innymi na skuter. I tu nikt nie ma o to żalu, bo P. sobie zapracował na to wszystko.
Jest też drugi wnuczek młodszy. Tak się zdarzyło, że E., mój Młody i P. są z tego samego roku. Jest organizowana zielona szkoła dla dzieci w podstawówce. Babcia finansuje ją dla P. i daje mu kieszonkowe. O E. I Młodym zapomina. U nas jeszcze nie ma co rozpaczać, bo Młody zawsze może liczyć na drugich dziadków ale E. drugich nie ma. No i jak wytłumaczyć całość dzieciom?
Nam raz babcia okazała serce.
- Mama daje paczkę z domu z jedzeniem i uwaga babcia dała dla nas pierogi- oznajmiła mi Młoda.
-Żartujesz? Ja bym się bała ich jeść, nie wierzę, że z dobrego serca je dała. Lepiej niech Świagiej najpierw spróbuje...
-Eee dała tylko kilka, jedną porcję, bo robiła dla wujka i okazało się, że do zamrażalki wszystkie się nie zmieściły więc dala mamie dla nas.
-I tak to jest dziwne. W normalnym odruchu zapewne stwierdziłaby, że woli dać psu niż nam.

Akt VI Babcia teściowa
O tym można by napisać książkę. Babcia nie cierpi taty ze wzajemnością. Tata był zły od zawsze i babcia robi wszystko, by wetknąć mu szpilę i oczernić go w naszych oczach.
-Dlaczego wy dalej nie macie barierki na schodach w domu? Przecież ktoś może spaść!
Chyba po pijaku, bo my mamy tyle lat i przez lata dziecięce nikt nie spadł ze schodów to teraz też nie sądzę, by na trzeźwo się wywrócił. Tak w temacie babcia też nie ma barierki.
Babcia też bardzo nie przychylnie wyraża się zawsze o babci (nieżyjącej mamie taty). Nie wiadomo o co chodzi ale nic jej nie pasuje. Uważa, ze mama zmarnowała sobie życie wiążąc się z tata i nic z tego nie miała, bo zaraz zaszła w ciąże (tak, tak jesteśmy błędem naszych rodziców). Tak więc tata po którejś awanturze z babcią stwierdził. że ma dość i on się tam nie będzie pokazywał i nic od babci nie chce. Zrozumiałe. Sytuacja sprzed kilkunastu lat jeszcze gdy stosunki pomiędzy nimi były „normalne”. Nie pamiętam czyja to była impreza komunijna ale tak się złożyło, że damska część rodu musiała być w kościele. Tak więc spoczywała na mnie odpowiedzialność przygotowania obiadu. Niby wiek gimnazjalny, wszystko przygotowane i nie powinno być problemu ale rodzice stwierdzili, że pomoc by się jednak mi przydała. Tak więc razem z tata pojechaliśmy zapytać babci czy w niedziele pomogłaby mi w kuchni.
-Niestety nie mogę, bo ja też muszę być na mszy o 9.00.
-Nie ma problemu. Mama poprosi znajomą, by Bajecznej pomogła. Damy radę. Nic się nie dzieje.
-No nie dam rady, bo umówiłam się z X na wymianę tajemniczek.
-Ale rozumiem nie ma problemu.
Po powrocie do domu tata przekazał mamie, że babcia też chce być na tej mszy i mama zadzwoniła do znajomej. Naprawdę dużo pracy nie było, bo wszystko było przygotowane. O właściwej godzinie trzeba było podgrzać rosół, nastawić ziemniaki i usmażyć już wy-panierowane kotlety. Jest godzina 8.30 wpada babcia z ...fartuszkiem, by pomóc.
-Ale nie trzeba... mówiłaś, że chcesz na 9.00 iść do kościoła. Bajeczna z Basia sobie poradzą.
-Ja tak mówiłam? Nieprawda! Powiedziałam, że nie ma problemu i przyjdę.
Ja z tatą oszołomieni, znikamy w innym pokoju, by wzajemnie upewnić się, że nie mieliśmy do czynienia ze zbiorowym omamem słuchowym. Oboje wyraźnie słyszeliśmy, że babcia mówiła, że nie da rady. Mama stwierdziła, że pewnie głupio się jej zrobiło, że „obca” osoba będzie nam pomagać i zdecydowała się jednak pomóc. Ja teraz uważam, że chciała pokazać, że niby tata przekręca jej słowa.

Akt VII Babcia mama.
Tak jak babcia ma dwoje wnucząt tak ma tez dwoje dzieci. Oprócz mamy był wujek X jest wujek Y i ciocia Z. Wujek X. miał bogate w doświadczenie życie. A dokładniej bogata kartotekę policyjną. O jego przekrętach, kontaktach z mafią ukraińską i wizytach antyterrorystów u babci krążą legendy. Oczywiście babcia zaprzecza wszystkiemu. W każdym razie prawie 11 lat temu wujek uciekł za granicę gdzie został zamordowany. Babcia o jego zabójstwo oskarża sąsiada, bo ten....”pożyczył” mu paszport i dzięki któremu wujek uciekł.
Wujek Y- Też nie grzeszył spokojnym życiem. Lubił piwko, lubił znajomych i ma charakter po babci więc chociażby nie miał racji mówiąc np. że teraz jest luty, a nie grudzień to mu nie przetłumaczysz, bo on wie swoje. W każdym razie wujek stwierdził kiedyś, że piwko to nic i zasiadł za kierownicą. Pechowo nie zapiął pasów, bo przecież pasy uwierają. Skończyło się na złamanym kręgu dwóch pękniętych. Po operacji lekarze dawali mu 70% szans na powrót do normalnego życia. Rozpoczęły się dyżury w szpitalu przy karmieniu, przy załatwianiu rehabilitacji i całego postępowania karnego. Ogólnie mama z ciocią miały pełne ręce roboty. Oczywiście wujkowi nic nie pasowało, bo nawet zupę źle nakładaliśmy na łyżkę przy jego karmieniu, czy też mimo że posłodziliśmy herbatę tak jak chciał to była za słodka lub za mało słodka. Wujek w szpitalu codziennie był rehabilitowany i potrafił samodzielnie czasami poruszyć nogą, a nawet zdarzyło mu się je zgiąć i wyprostować. Po powrocie do domu stwierdził, że mu się nie chce ćwiczyć bo jest zmęczony, bo ogląda telewizje, bo lepiej jutro poćwiczyć. Oczywiście dalej trzeba było go karmić i pomagać przy wszystkim. Okazało się jednak, że bez pomocy innych wsadzi sobie papierosa do ust i skiepuje go do popielniczki na łóżko, a kieliszek też sprawnie wchodzi mu do ust bez pomocy innych., wystarczy polać.
-Jak tego słucham to mi się zdaje, że on Was w bambuko robi i gdy nie ma nikogo w domu to sobie normalnie chodzi- stwierdził raz znajomy.
W każdym razie babcia dalej stara się wymusić na wszystkich, by kosić ogródek u wujka, sprzątać jego dom czy robić inne rzeczy. Bo przecież jego zona wraca zmęczona po pracy i nie ma na to siły. Babcia nie bierze pod uwagę, że mama i ciocia też pracują i nie maja czasu by codziennie sprzątać w drugim domu. Co najlepsze za wypadek babcia obwinia.... ciocię! Dlaczego? Bo kilka lat temu sprzedała swój stary samochód wujkowi. Gdyby go nie sprzedała to wujek nie miałby samochodu i do wypadku, by nie doszło. Winy wujka w całym wydarzeniu nie znajduje.
Ciocia D- Ciocia nie jest na straconej pozycji, bo broni swego zdania i czasami odpysknie babci. Tak tez było gdy babcia cały czas jej i mamie marudziła, że jak to Młoda mieszka z chłopakiem bez ślubu. Ciocia w ostrzejszych słowa wyraziła swoje zdanie, że oprócz nich na mieszkaniu jestem jeszcze ja i szwagierka i nie ma co babcia się czepiać.
Mama- Mama jest czarną owca w rodzinie, Nie posiada kartoteki policyjnej, nie przepija wypłaty i nie rozbija samochodów. Mama w mniemaniu babci zmarnowała sobie życie i już chyba nic tego nie zmieni. A mama stara się spełniać wszystkie zachcianki babci, by tylko otrzymać pochwałę. Wszyscy wiemy, ze raczej nie ma co na to liczyć no ale mama się nie poddaje. Dlatego nie chce powiedzieć babci o mojej ciąży, bo oczywiście babcia będzie ja obwiniała za wszystko, bo pozwoliła mi się z P. spotykać przez te wszystkie lata, potem z nim zamieszkać i ogólnie jak to jest, że ja pracuje zarabiam, a mimo to mama nie może mnie zmusić do ślubu kościelnego.

Zakończenie
Nie wiemy czy powiedzieć babci przed świętami, w święta czy milczeć aż do narodzin Małej.

-Powie się babci, że lekarka powiedziała, że to cud, że zaszłam w ciąże...
-Taki świąteczny cud...

-Może lepiej przed świętami wpaść i jej powiedzieć? Powiemy, że my tak ustaliliśmy i mamie się wcale to nie podobało, że mieszkamy razem i też nalegała na ślub kościelny ale to nasza decyzja? Chociaż sądzę, że babci to nie zadowoli i mimo wszystko będzie mamę obwiniać...

-Ja mogę wziąć wszystko a siebie. Powiecie, że to ja nie chcę się żenić...-propozycja P.

-Powiemy jej jak Mała się urodzi. Tzn, że sąsiadka nam podrzuciła i zniknęła albo ,że adoptowałam.

A ja czekam na wasze propozycje, bo jak dla mnie mogę nie pojawiać się na święta u babci, by mama jeszcze troszkę miała czasu, by pomyśleć jak zrobić by babcia byłą zadowolona.

Według mnie co nie zrobię to i tak będzie źle. Oczywiście mi babcia nic nie powie ale będzie mamie to wypominać. Jak całość rozegrać?
Jakieś sugestie?

5 komentarzy:

  1. Ciężko mi coś poradzić bo skoro Twoja babcia jest taka zasadnicza to nie wiadomo jakiej reakcji się spodziewać. Ja na waszym miejscu powiedziałabym jak najszybciej - w końcu i tak się dowie a poza tym nie jesteście dziećmi, nie macie po 16 lat a dziecko to wielkie szczęście a tak na prawdę nikomu nic do tego czy urodzi się przed ślubem czy po :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy powiecie teraz czy po urodzinach dziecka i tak na jedno wyjdzie- babcia zrobi dym.
    Przed urodzeniem- że zaszłaś bez ślubu. Po- że zaszłaś, i tyle czasu nie mówiłaś.
    Współczuję rodziny, gdzie najwyższą wartością jest to, czy ktoś ślubuje przed Bogiem czy nie.
    Jakby to było gwarancją największego i wiecznego szczęścia ever.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja babcia to jednak nowoczesna kobieta jest :) Ale w pewnych kwestiach z Twoją pokrywa się w 100 procentach.
    Ja bym powiedziała teraz. Jesteście dorośli, kochacie się, będziecie świetnymi rodzicami dla małej. A to kiedy i jaki weźmiecie ślub nie ma nic do rzeczy. Wasza córka nie jest powodem do wstydu. To wielkie szczęście-i nieważne co babcia powie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja babcia dopiero od niedawna cieszy się z wnuka, na początku cały czas słyszałam pytanie: kiedy ślub, i nie docierało, że ciąża jest zagrożona, że nie przyjdę do rodzinnej miejscowości, bo nie mogę podróżować/ Chyba dopiero mój pobyt w szpitalu zmienił nastawienie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę... Akt IV dla mnie bardzo smutny, może dlatego, że nigdy nie miałam dziadka i żal mi każdego dziadka źle traktowanego ;)
    A ogólnie to znam sytuację bardzo podobną- mój mąż ma taką babcię. Jednak od kiedy nie mieszka na wsi, tylko w mieście i doświadczalnie przekonała się, że księża inaczej podchodzą do życia, to już nie biega co chwilę do księdza ( na wsi biegała, bo wiedziała kto, co z kim i mogłam księdzu to przekazać, a w mieście to ksiądz na jej stwierdzenie, że jest nową parafianką, odesłał ją do kancelarii parafialnej i "nie chciał nawet ze mną rozmawiać!!!", co najlepsze do kościoła na wsi 5 km, w mieście 5 min piechotą :P)

    OdpowiedzUsuń